Kiedy na moim ogrodzie pojawiają się zużyte palety, w głowie dzieje się kuźnia pomysłów.
Internet wprost kipi od propozycji wykorzystania desek z odzysku.
Mnie przyszło do głowy, że chciałbym z nich zrobić coś orginalnego, najlepiej w miejscu, w którym takich desek nikt normalny nie montuje.
Z racji tego że przez długi czas po remoncie kuchni, nie mogłem się zdecydować na kolor barwionego szkła na ścianie pomiędzy blatem a szafkami (jakoś wzory kafelkowe mnie nie porywały).... postanowiłem, że zrobię w to miejsce coś drewnianego.
Po rozwaleniu kilku palet i przycięciu ich na pile stołowej, zabrałem się do szlifowania drewna.
Wtedy dopiero przeszedłem do prezentacji pomysłu swojej kobiecie.
- Zaraz, zaraz! Drewno nad zlewem? Jesteś pewien?
- Spoko luzior, w tym konkretnym miejscu planuję coś innego niż zwykłe dechy
- A pomiędzy kuchenką a okapem? Dechy nie spłoną?
- Tam też nie będzie drewna, ale co będzie to dowiesz się w swoim czasie.
OK, dostałem feedback, że pomysł jest dość karkołomny.
- Hej, ale będzie kolorowo, wszystko zrobię sam, i do tego całość nie będzie kosztowała nic.
No.... prawie nic. Od razu po akceptacji pomysłu poleciałem po zestaw bejcy i impregnatów do lokalnego sklepu budowlanego.
Zeszlifowane w dwa popołudnia (szlifierko mimośrodowa - DZIĘKI !) przeróżne dechy o róznych wybarwieniach, słojach i w ogóle różnym pochodzeniu pięknie się prezentowały pod wiatą...
Jednak tego samego dnia w którym skończyłem ich przygotowanie do bejcowania, do razu zabrałem się za wcieranie barwnika w część z nich. Robota po prostu mega przyjemna.
Następnego dnia robota poszła już na maxa szybko.
Zakupione bejce wybarwiły się na mniej lub bardziej pożądane kolory.
Te z nich, które mi nie będą pasowały pomalowałem ponownie albo mieszałem mocny barwnik z barwą białą.
Ciąg dalszy nastąpi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz